Chełmno i jego okolice to interesujący teren dla wytrwałego wędrowca. W chłodną sobotę, 18 kwietnia, turyści sami się o tym przekonali.
Autokarem dojechaliśmy do podchełmińskiej miejscowości Kałdus. Żółty szlak doprowadził nas na krawędź doliny Wisły. Przed nami piętrzył się regularny stożek. To Góra św. Wawrzyńca - rezerwat archeologiczny i przyrodniczy - tysiącletnie grodzisko, zaczątek przyszłego Chełmna oraz miejsce występowania unikatowych traw stepowych.
W centrum dawnego grodu dokonaliśmy porównań. Korzystając z własnej wyobraźni należało wykonać w domu pracę przedstawiającą rezerwat. Trzeba przyznać, że wyobrażenia były bardzo udane; nagrody słusznie się należały.
Komu imponuje praca archeologa, ten przez moment mógł się nim poczuć. Pola wokół Góry usiane są skorupami dawnych naczyń. Uzbieraliśmy ich pełne woreczki. Zdaje się, że z tych resztek historii powstaną nowe garnki - niektórzy wyrazili chęć ich posklejania.
Do Chełmna dotarliśmy innym, tym razem zielonym, szlakiem. Przechodząc obok miejskiej fary, wspomnieliśmy o relikwiach św. Walentego ukrytych w ołtarzu świątyni. Obecność szczątków Świętego dała początek hucznym obchodom coraz bardziej popularnych Walentynek, a miasto zyskało miano miasta zakochanych.
W ratuszu na rozległym rynku kupowaliśmy pamiątki. Siedząc przy fontannie i zajadając lody, myśleliśmy już o następnych wycieczkach.
Iwona Wierzbicka