Szkoła Podstawowa nr 3 im. bł. ks. S.W. Frelichowskiego w Chełmży

ul. ks. Piotra Skargi 1

87-140 Chełmża

tel. 535 123 374

e-doręczenia: AE:PL-57870-94436-VWCHF-22

sekretariat@sp3chelmza.szkolnastrona.pl
Jesteś tutaj:
  1. Start
  2. O SZKOLE
  3. PATRON

PATRON

 A praca moja zawsze teraz niech przynosi owoce dobre

niech służy wszystkim ludziom na pożytek:

teraz tak bedę pracował, że na końcu będę mógł zawsze powiedzieć,

że zrobiłem tyle i tak jak mogłem.

 

zapis w Pamiętniku, 11 sierpnia 1931 r.

 

 

 

 

Błogosławiony ks. Stefan Wincenty Frelichowski (1913–1945)

 

 

 

 

22 stycznia 1913 r. w naszym mieście przy ulicy Chełmińskiej 5 przyszedł na świat najmłodszy syn Ludwika i Marty Frelichowskich - Stefan Wincenty. Wzrastał w rodzinie, w której panowała atmosfera wzajemnej życzliwości, wzajemnego wspierania, sumiennej pracowitości. Panowały tam staropolskie zwyczaje, szczera i niezakłamana miłość, duch wyważonej pobożności, głęboki patriotyzm. Podstawowym źródłem utrzymania rodziny naszego patrona była prowadzona przez ojca piekarnia i cukiernia.

 

dom rodzinny

 

Dom rodzinny Frelichowskich w Chełmży

 

Rodzice Wicka mieli sześcioro dzieci: trzech synów - Czesława, Leonarda, Stefana Wincentego i 3 córki - Eleonorę, Stefanię oraz Marcjannę Martę.

 


Rodzinny Frelichowskich 

 

Już 29 stycznia mały Stefan Wincenty otrzymał Chrzest święty w chełmżyńskiej katedrze. Z imieniem naszego patrona związana jest ciekawa historia. Jak wspominała najmłodsza siostra Błogosławionego "kiedy urodził się Stefan, jego chrzestny, który był człowiekiem bardzo energicznym, mówił: „Jak można mu nadać takie imię, będą mówić na niego jakiś tam Stefek. Musi mieć na imię Wincenty - jak patron jego dnia narodzin, to brzmi tak męsko i okazale. Wy możecie mówić na niego Stefan, ale ja zawsze będę mówił Wicek”. To drugie imię, a właściwie zdrobnienie, tak do niego przylgnęło, że wszyscy zaczęli tak go nazywać. Wickiem pozostał dla swoich kolegów i znajomych przez całe życie.

W 1919 r. Stefan rozpoczął naukę w budynku naszej szkoły. Siedmioletni Wicek był świadkiem wkroczenia do Chełmży wojska polskiego, które 20 stycznia 1920 roku przyniosło miastu i jego mieszkańcom wolność. Od tego momentu rozpoczął się nowy etap jego życia.

 

Powitanie Wojska Polskiego w styczniu 1920 r.

 

17 października 1922 r. wraz z bratem Leszkiem przyjął I Komunię Świętą. W tym samym roku został ministrantem. Jak wspominała jego siostra "Był dzieckiem bardzo żywym i bardzo wścibskim. Wszystko musiał wiedzieć, wszędzie musiał być. Zawsze wiedział, za kogo była Msza św., kto umarł, kto się żenił. Interesował się wszystkim, co było związane z parafią. Pewnego roku, po swoim dyżurze w czasie nabożeństwa różańcowego pozostał jeszcze na moment w kościele. Prawdopodobnie przysnął i nie usłyszał, jak kościelny zamknął świątynię. Kiedy się obudził, było ciemno. Nie mógł wydostać się na zewnątrz. Pukał do różnych drzwi i wołał, jednak przez długi czas nikt go nie słyszał. Wreszcie pukanie usłyszał ks. Baniecki. Poszedł po kościelnego i otworzyli drzwi. Wicek był bardzo przejęty tym zdarzeniem. Przeżył jeszcze kilka podobnych sytuacji".

Kiedyś spadł z wysokości pierwszego piętra. Stracił przytomność. Wezwano lekarza i pielęgniarkę - siostrę elżbietankę. Kiedy doszedł do siebie, okazało się, że nic mu się nie stało. Siostra opatrzyła zranioną lekko głowę i powiedziała: „Ty smarkaczu, zawsze masz szczęście”. Rzeczywiście, rodzice wspominali często, że nad nim zawsze czuwał Anioł Stróż (do którego zresztą często się modlili) i dlatego ze wszystkich opresji wychodził cało.

 

 

W 1923 r. Stefan Wincenty ukończył naszą szkołę i rozpoczął naukę w Gimnazjum Humanistycznym w Chełmży.

W latach pobytu w Gimnazjum związał się z harcerstwem. Zapalony wielkimi ideałami, odnajdywał radość w służbie drugiemu człowiekowi, działając w 24. Pomorskiej Drużynie Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego. Wstąpił do niej 21 marca 1927 r. Przyrzeczenie harcerskie złożył 26 czerwca tegoż roku. Wkrótce został drużynowym, a swoją nowa rolę traktował niezwykle poważnie. Czynnie angażował się w życie drużyny, był zastępowym zastępu „Lisy”, a następnie przybocznym. W 1928 r. ukończył z wynikiem pozytywnym kurs drużynowych i przez następne 2 lata prowadził drużynę harcerzy. W swoim pamiętniku tak pisał o roli drużynowego: "Taka drużyna dawałaby swym członkom coś więcej niż samą karność i trochę wiedzy polowej i przyjemne obozy, lecz dawałaby im pełne wychowanie obywatela znającego dobrze swoje obowiązki dla Ojczyzny. Ja sam wierzę mocno, że państwo, którego wszyscy obywatele byliby harcerzami, byłoby najpotężniejszym ze wszystkich. Harcerstwo bowiem, a polskie szczególnie, ma takie środki, pomoce, że kto przejdzie przez jego szkołę, jest typem człowieka, jakiego nam teraz potrzeba".


Legitymacja harcerska S.W. Frelichowskiego

W tym samym czasie (czwartej gimnazjalnej) rozwijał swoje życie wewnętrzne w Sodalicji Mariańskiej. W 1930 roku został jej prezesem. 

Jednocześnie trenował wioślarstwo w CHTW w Chełmży.


Sodalicja wraz z jej opiekunem

 

Po maturze w 1931 r. wstąpił do WSD w Pelplinie. Decyzja wstąpienia na drogę kapłaństwa nie przyszła mu łatwo. Nie było łatwo wszystko zostawić, ale nie utracił swojej naturalnej radości, którą nadal promieniował w nowym środowisku. Chciał oddać się na służbę Bogu. "Wiem, że to najlepsza droga. Ufam, że Jezus mi dopomoże, bo dla Niego ta ofiara. Wiem, że niegodny jej jestem, ale chcę być kapłanem wedle Serca Bożego. Tylko takim. Innym nie". 

Był jednym z najlepszych alumnów. W seminarium prowadził ożywioną działalność w różnych organizacjach seminaryjnych, m.in. w ruchu abstynenckim, w akcji misyjnej i charytatywnej. Był członkiem kręgu kleryckiego działającego w ramach Starszoharcerskiego Zrzeszenia Kleryków ZHP.

W dniu 14 marca 1937 roku przyjął święcenia kapłańskie. Następnego dnia odprawił w rodzinnej parafii Mszę Świętą prymicyjną.


Rok później został wikariuszem w parafii Wniebowzięcia NMP w Toruniu. Był gorliwym apostołem dzieci i chorych, pełniąc funkcję kapelana Chorągwi Pomorskiej ZHP i redaktora "Wiadomości Kościelnych".

Gdy 7 września 1939 r. oddziały niemieckiego Wermachtu wkroczyły do Torunia, rozpoczęły się aresztowania. W dniu 17 października aresztowano ks. Frelichowskiego. Był on dla władz niemieckich szczególnie podejrzany ze względu na swoje zaangażowanie w ruchu harcerskim. Osadzony w Forcie VII, realizował nadal swoje ideały harcerskie. Uwięziona młodzież spontanicznie garnęła się do niego z wielką ufnością. Ksiądz sam wyszukiwał ludzi szczególnie smutnych i samotnych, chorych i słabych.

 

 

Odtąd realizował powołanie kapłańskie w warunkach konspiracyjnych, w kolejnych niemieckich obozach koncentracyjnych w Stutthof, Grenzdorf, Sachsenhausen i Dachau. Organizował wspólne modlitwy, wyszukiwał najbardziej umęczonych i załamanych współwięźniów. Jeden z nich, późniejszy biskup chełmiński, ks. Bernard Czapliński, tak go wspominał: "Nikt nie zapomni owego Wielkiego Czwartku 1940 roku, gdyśmy mogli dzięki jego staraniom i zapobiegliwości - wprawdzie w sposób katakumbowy - odprawić pierwszą, od chwili aresztowania, Mszę świętą. W Sachsenhausen pełni dalej obowiązki kapelana nie tylko naszego, lecz również i rodaków. Wspomnę choćby słuchanie wychodzących z obozu transportów spowiedzi, które on organizował".

W Dachau Wincenty opiekował się chorymi na tyfus, przekradał się do ich baraków, by nieść im pomoc i umacniać Eucharystią. Sam nie dałby rady pomóc wszystkim umierającym. Udało mu się pozyskać 32 polskich księży, którzy zgłosili się, by na tych właśnie blokach pielęgnować zakażonych. Ksiądz Wincenty sam zaraził się tyfusem - zmarł w opinii świętości w dniu 23 lutego 1945 roku, na około dwa miesiące przed wyzwoleniem obozu. Współwięzień wyjął kilka kosteczek z jego palców, by przechować je jako relikwie, zanim spalono ciało w krematorium.



Św. Jan Paweł II ogłosił ks. Frelichowskiego błogosławionym 7 czerwca 1999 roku w Toruniu podczas pielgrzymki do Ojczyzny. 22 lutego 2003 roku bł. Stefan Wincenty został ogłoszony patronem harcerstwa polskiego.

Opracowanie

S. Wierzbicki

Pliki do pobrania

NA GÓRĘ